We wtorek doszło w Warszawie do wyjątkowo brutalnego ataku na kobietę. „DoRzeczy.pl” interesowało się narodowością gwałciciela tylko do czasu, gdy okazało się, że to Polak.
Gwałt to jest szansa na klik i wyświetlenie reklamy, ale gwałt jest gwałtowi pod tym względem nierówny.
Już stażyści w newsroomie zdobywają wiedzę, że większą popularnością wśród odbiorców cieszą się gwałty popełniane na Polkach przez obcokrajowców. Im bardziej odległych kulturowo, tym lepiej, a najlepiej, gdy nie mają oni prawa pobytu. Wtedy fala oburzenia przetacza się przez internet największa.
DoRzeczy.pl: narodowość gwałciciela na razie nieznana
Dlatego też nie dziwi, że dorzeczy.pl śpieszyło się we wtorek, żeby o gwałcie w centrum Warszawy poinformować i już w drugim zdaniu tej informacji dowiadujemy się, że “narodowość sprawcy na razie nie jest znana”*.
Widzę to oczami wyobraźni, że nadzieje w redakcji mogły być duże, że choć ofiara nie-Polka, to dzień zaczynał się świetnie.
Dlatego też pewnie, gdy zaledwie parę chwil później policja oświadczyła, że podejrzany to Polak, aktualizacji już nie było. Po co, skoro jak gwałcił Polak, to temat szybko umarł, prawie jak ofiara, której przez 30 minut nikt w centrum Warszawy nie udzielił pomocy.
Sekcja “Uprzedzamy komentarze”
* Podkreślmy może raz jeszcze, że nie rysopis (sprawca był wówczas na wolności) interesował redaktora dorzeczy.pl najbardziej, tylko właśnie narodowość.
Prośba wysłana o aktualizację przeszła bez echa:
Z OSTATNIEJ CHWILI: Po 24 godzinach czytelnicy dorzeczy.pl dalej nie poznali narodowości sprawcyc, która – będąc jeszcze nieznaną – została uznana za tak ważną, że znalazła się w drugim zdaniu leadu. Pojawiła się w tekście natomiastinformacja, że został złapany.