Już niedługo mija 100 dni od końca drugiego rządu premiera Mateusza Morawieckiego. To nie do końca ten rząd, o którym europoseł Ryszard Czarnecki powiadał w TVP Info, że „każdy jego minister mógłby pracować w Google lub Apple”. Widzowie TVP Info (RIP) jednak i tak pewnie będą zaskoczeni, że nie ważne jaki rząd PiS weźmiemy pod uwagę, to żaden z jego ministrów nich nie znalazł zatrudnienia w dużej firmie sektora prywatnego*, a Dolinę Krzemową to widzieli może na widokówkach.
– Każdy minister PiS mógłby pracować w Google lub Apple. Wybrali jednak Polskę. Jak tego nie nagrodzić? – opowiadał europoseł PiS w 2018 roku, gdy trzeba było wyjaśniać ciemnemu ludowi, dlaczego tyle zarabiają i jeszcze dostają nagrody. Wprawdzie wtedy chodziło o ministrów Beaty Szydło, ale rząd Morawieckiego dużo skromniejszy nie był. Tylko w 2018 roku administracja publiczna, czyli ministerstwa, urzędy i agencje podległe rządowi wydały na nagrody kwotę rzędu 400 mln zł.
Kto mógłby w to uwierzyć! Ministrowie PiS nie znaleźli pracy w Google
Po latach wiemy, za co płaciliśmy, bo ministrowie PiS zajmują teraz kluczowe stanowiska w Google i Apple. Oczywiście to żart, stanowiska, jeśli jakieś zajmowali, to właśnie je tracą, bo były to decyzje polityczne, uwarunkowane tym, kto ma większość sejmową. Ale jeśli ktoś znalazł jakiegoś ministra, który zrobił niezależną od decyzji politycznych karierę w sektorze prywatnym, proszę o poprawienie mnie i go tutaj oprawimy w ramkę i powiesimy w ważnym miejscu tego rodzynka.
*Poprawcie mnie, jeśli sie mylę.
Jak już krążymy wokół liczby zero: